Fundacja Forum Długiego Stołu uzbierała aż ok. 90 tys. złotych od Polaków na przeprowadzenie sondażu wyborczego. W ramach badania Kantar Public zapytał o zdanie 4 tys. osób, wszystko między 1 a 13 marca. Respondentów zapytano o różne warianty dot. konfiguracji, w jakiej do wyborów może pójść opozycja i ewentualnie pokonać PiS.
Jak wygrać z PiS?
W ramach wspomnianego sondażu analizowano aż cztery scenariusze. W pierwszym wszystkie partie opozycyjne idą do wyborów osobno. Wtedy Koalicja Obywatelska uzyskałaby 30,2 proc. głosów, Lewica – 11,8 proc. a Polska 2050 – 8,9 proc. PiS mógłby pochwalić się wynikiem 35,8 proc., z kolei Konfederacja – 13,4 proc.
W praktyce oznaczałoby to, że opozycja miałaby tylko 225 mandatów, a PiS (180) razem z Konfederacją (55) – 235. W efekcie rząd budowałaby koalicja PiS z Konfederacją.
W drugim scenariuszu wzięto pod uwagę już tylko dwa bloki obecnej opozycji. Jeden budowałaby KO i Lewica, zaś drugi Polska 2050 z PSL. I w tym wypadku PiS wygrywa wybory. Razem z Konfederacją miałby aż 252 mandaty w Sejmie. KO i Lewica miałyby łącznie 32,7 proc., Polska 2050 i PSL – 13,1 proc. PiS zdobyłoby aż 40,8 proc., zaś Konfederacja – 13,3 proc.
Wariant trzeci to też dwa bloki, ale inne: KO, PL2050 i PSL tworzą jedną listę, a samodzielnie do wyborów idzie Lewica. I w tym wariancie PiS wygrywa. Z Konfederacją miałoby 245 posłów w Sejmie. Blok KO, Polski 2050 oraz PSL miałby 36,7 proc. głosów, Lewica – 10,5 proc., PiS – 37,5 proc. a Konfederacja – 15,3 proc.
Okazuje się, że tylko w jednym wariancie opozycja wygrywa wybory do Sejmu. W ostatnim, czwartym założono bowiem powstanie jednej, dużej wspólnej listy wszystkich partii opozycyjnych. Dopiero wtedy KO, Polska 2050, PSL i Lewica zdobyłyby łącznie 245 mandatów. PiS z Konfederacją miałyby tylko 215 posłów. Wspólna lista opozycji uzyskałaby aż 50,9 proc. głosów, PiS 36,1 proc., a Konfederacja 13,1 proc.
Scenariusz nie jest realny?
Problem w tym, że ostatni, czwarty scenariusz nie wydaje się dziś realny do realizacji. Poszczególne partie opozycyjne mają swoje partykularne interesy, które uniemożliwiają budowę jednego, wspólnego bloku. Wiele więc wskazuje, że przed PiS 3. kadencja.