Główny Urząd Statystyczny opublikował dziś najnowsze dane dotyczące inflacji konsumenckiej (CPI). Z raportu tego wynika, że według wstępnych danych, ceny dóbr i usług konsumpcyjnych wzrosły w kwietniu br. w stosunku do marca br. o 0,7 proc. a w stosunku do kwietnia 2020 r. aż o 4,3 proc.
Inflacja wymknęła się spod kontroli
Wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych aż o 4,2 proc. jest największym od marca 2020 roku, kiedy to ceny rosły w tempie 4,6 proc. Dla porównania, średnia inflacja w Unii Europejskiej wynosi 1,7 proc. Fakt ten sprawia, że ceny dóbr i usług rosną w Polsce najszybciej w całej Wspólnocie. Co gorsza, trend ten trwa już od kilku miesięcy i nic nie zapowiada, by tendencja ta miała wkrótce ulec zmianie.
Wskaźnik Przyszłej Inflacji znów w górę
Opracowywany przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC), Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych wzrósł w kwietniu 2021 r. o blisko 2 punkty w stosunku do poziomu z ubiegłego miesiąca. Wartym podkreślenia jest to fakt, iż już od ośmiu miesięcy odnotowujemy nieprzerwany wzrosty wskaźnika a od początku tego roku wzrosty te przybierają na sile.
Autorzy raportu zwracają także uwagę, iż obecnie blisko 92 proc. badanych przedstawicieli gospodarstw domowych spodziewa się, że w najbliższych miesiącach ceny wzrosną. Przed miesiącem osób takich było 88 proc. a przed rokiem około 79 proc. Co ciekawe, nikt spośród badanych nie spodziewa spadku cen.
Ceny rosną szybciej niż powinny
Warto zwrócić także uwagę, że wzrost inflacji w kwietniu do 4,2 proc. z 3,2 proc. raportowanego w marcu br. wyraźnie przebija cel inflacyjny oraz górną granicę odchyleń od celu określonego przez Radę polityki Pieniężnej (RPP).
Wszystkiemu winny wzrost cen paliw
Biorąc jednak pod uwagę, że to jedynie szybki szacunek, na dane dot. zmiany poziomu cen konkretnych dóbr i usług przyjdzie nam jeszcze poczekać do połowy maja br.
Na ten moment szacuje się jedynie, że do przyspieszenia inflacji w marcu przyczynił się w głównej mierze pierwszy od roku wzrost cen paliw. Podrożały one bowiem w stosunku do kwietnia 2020 r. aż o 28,1 proc., podczas gdy jeszcze w marcu br. notowano ich wzrost „jedynie” o 7,6 proc. a w lutym spadek o 3,7 proc.
Nieco wolniej niż w marcu drożały natomiast nośniki energii. Ich ceny wzrosły o 3,9 proc. wobec wzrostu o 4,2 proc. miesiąc wcześniej.
Inflacja przekroczy 5 proc.
– Ostatnie dane dotyczące inflacji w Polsce pokazują, że znajduje się ona w dawno nie obserwowanej strefie, która może budzić duże obawy – wskazują eksperci Domu Maklerskiego XTB dodając, iż tak duża inflacja nie jest już raczej powodem do potencjalnego umocnienia złotego, głównie ze względu na to, że bank centralny nie reaguje na takie dane. Wiele osób wskazuje, że inflacja może wskazać poziomy nawet 5% w tym roku!
Podobnego zdania są także ekonomiści mBank Research, którzy uważają, że żegnamy się z dopuszczalnym przedziałem odchyleń inflacji od celu NBP (2,5% +/- 1pp) na wiele kwartałów. Ich zdaniem, skok cenowy po otwarciu gospodarki ma szansę przynieść odczyty inflacji bliskie 5% w końcu roku.
Daniel Kostecki, Główny Analityk w Conotoxia szacuje, iż prawdopodobnie Polska będzie mieć największe ujemne realne stopy procentowe na świecie z grupy krajów o podobnym lub wyższym ratingu. Zwraca on także uwagę, że to z kolei wypycha zwykłych obywateli do podejmowania coraz bardziej ryzykownych działań „inwestycyjnych”, na które większość społeczeństwa nie jest przygotowana, bo taką, a nie inną mamy edukację finansową…
Inflacja to ukryty podatek
Mimo, że wzrost cen bezpośrednio dotyka wszystkich konsumentów, których oszczędności tracą na wartości, to ekonomiści zwracają uwagę, iż wysoka inflacja jest na rękę rządzącym. Niektórzy nazywają ją nawet ukrytym podatkiem.
– Dla gospodarstw domowych inflacja ma tę cechę, że redukuje siłę nabywczą z trudem zarabianych pieniędzy. Za tą samą kwotę z czasem możemy kupić coraz mniej towarów i usług. Jednocześnie wraz z coraz wyższymi cenami do budżetu trafia więcej pieniędzy z podatków pośrednich, głównie z VAT i akcyzy – zauważa Ireneusz Jabłoński, ekonomista i ekspert Centrum im. Adama Smitha. Podkreśla on również, że jest tu ewidentny konflikt interesów. Rząd dostaje więcej pieniędzy kosztem obywateli.