Trudno jest mówić o tym, co się dzieje w gospodarce, bez refleksji na temat inflacji. Do nas, w Polsce, wróciła ona jak bumerang po okresie, w którym wydawało się, że jest to temat przeszłości. W Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej ta kwestia wróciła po tak długim czasie, że wiele osób w ogóle nie pamięta, co to jest inflacja, i pierwszy raz w życiu przechodzi przez ten epizod. Właśnie dlatego dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB omówił skomplikowane zależności pomiędzy inflacją, polityką monetarną i rynkami kapitałowymi.
- Podczas konferencji Invest Cuffs 2023, dr Przemysław Kwiecień z XTB wygłosił prelekcję na temat inflacji i jej znaczenia dla rynków
- Inflacja, co do zasady, nie jest czymś złym, ale tylko wtedy, gdy jest niska
- Analitycy często tworzą porównania pomiędzy obecną sytuacją, a latami 70-tymi
Jak inflacja wpływa na rynki finansowe i gospodarkę?
– W związku z tym warto dzisiaj, mimo że temat inflacji nie jest nowy (pojawił się 2 lata temu), przyjrzeć się, jak ewoluował od tamtego czasu. Jesteśmy moim zdaniem w dalszym ciągu w ciekawym punkcie, kiedy to z jednej strony mamy wiele głosów, które twierdzą, że to już koniec świata i inflacja będzie się już tylko rozkręcać. Z drugiej strony, pojawiają się głosy osób, które twierdzą, że to już temat kompletnie nieistotny, inflacja jest już za nami, trzeba przejść dalej i wrócić do tego okresu prosperity, który mieliśmy na globalnych rynkach przez długi czas – wskazał główny ekonomista XTB.
Inflacja, co do zasady, nie jest czymś złym, ale tylko wtedy, gdy jest niska. Trudno jest sobie wyobrazić prowadzenie biznesu w sytuacji, gdy przedsiębiorca musi systematycznie obniżać ceny. Oczywiście, od tej zasady są wyjątki, takie jak np. efekt skali. Jednak z perspektywy całej gospodarki, niska inflacja, utrzymująca się w granicach celu inflacyjnego – 2,5% +/- 1 punkt procentowy, nie szkodzi gospodarce, a nawet może na nią pozytywnie wpływać.
– To, co Państwa bardziej interesuje – coś bardziej namacalnego, ale powiązanego z tym, co pokazałem – to fakt, że zwykle okresy wysokiej inflacji nie korespondowały z okresami wysokich wycen na rynkach. Zazwyczaj było tak, że jeśli inflacja była umiarkowana, wyceny były różne. Widzimy, że raczej przy inflacji na poziomie 4%, wyceny częściej były niższe, natomiast przy inflacji na poziomie 1% częściej były wyższe. Ja bym to interpretował tak, że jeśli inflacja jest rozsądna (do 4%), nie ma to aż takiego znaczenia, gdyż nie stanowi dla gospodarki dużego problemu – powiedział dr Kwiecień.

– W momencie, gdy inflacja przekracza ten poziom, widzimy (przynajmniej historycznie tak było), że gdy inflacja przekracza 6% czy kilkanaście procent, wyceny były niskie. Wtedy to stawało się problemem, a polityka pieniężna musiała być bardzo restrykcyjna, ograniczając dostęp do kapitału. Gdzie jesteśmy dziś? To jest taka trochę bezludna wyspa, bo od 2021 roku wyszliśmy z bardzo wysokimi wycenami, które trochę siadły, banki podnoszą stopy procentowe – niby mamy do czynienia z bessą, ale ten punkt jest dalece wyżej, niż zwykle bywaliśmy przy tych poziomach inflacji – dodał.
Analitycy często tworzą porównania pomiędzy obecną sytuacją, a latami 70-tymi. Zgodnie z założeniem, że “historia lubi się powtarzać”, warto przyjrzeć się stopom zwrotu dla poszczególnych klas aktywów w tamtym czasie. W owym okresie, akcje (kolor niebieski) stanowiły klasę aktywów, które traciły przez całą dekadę, nawet depozyty (kolor fioletowy) i obligacje (kolor czerwony) wypadały względem nich lepiej z wynikiem delikatnie powyżej zera. Z drugiej strony, metale szlachetne takie jak złoto (kolor pomarańczowy) i srebro (kolor zielony) radziły sobie znakomicie.
– Oczywiście, złoto było królem. Jest to jednak sytuacja trochę nietypowa, ponieważ nastąpił upadek systemu z Bretton Woods. Więc nie powinniśmy tworzyć analogii do obecnych czasów, szczególnie w odniesieniu do złota i srebra. Fakt, że realnie akcje przez całą dekadę traciły na wartości, daje do myślenia. Nieujarzmiona inflacja stanowi problem dla rynku – wskazał dr Przemysław Kwiecień.