Fałszerstwa w świecie sztuki – co warto wiedzieć?

Udostępnij

Han van Meegeren, Pei-Shen Qian, Elmyr de Hory, Thomas Patrick Keating, John Myatt, Eric Hebborn, Robert Driessen, Wolfgang Beltracchi, Ken Perenyi – większość z nas nie kojarzy pewnie tych nazwisk, nawet jeśli interesujemy się sztuką. Jednak to ich dzieła przez lata mogliśmy oglądać w słynnych galeriach i muzeach na całym świecie. Z tym, że pod innymi nazwiskami. Mowa tutaj o najsłynniejszych fałszerzach ostatnich stu lat.

Fałszerstwa w świecie sztuki zaczęły się jednak znacznie wcześniej. Pierwsze falsyfikaty zaczęły pojawiać się wraz z rozwojem sztuki, a więc dawno, dawno temu. Nie trzeba długo liczyć, by stwierdzić, że na przestrzeni wieków mogło powstać kilkaset tysięcy (a może i więcej) podróbek. Niektóre z nich z całą pewnością wciąż wiszą na ścianach słynnych muzeów i galerii. Mało tego, nawet sam Michał Anioł podobno pożyczał dzieła sztuki, aby je kopiować, a następnie oddawał kopie i oryginały zatrzymywał dla siebie.

Jak dziś wygląda proces identyfikacji nieznanych obrazów kultowych artystów? Czy oszuści tworzący malowidła najbardziej pożądanych twórców, są w stanie przechytrzyć nawet specjalistów najwyższej klasy, znawców o długoletnim stażu czy kolekcjonerów? Jakie mieliśmy najsłynniejsze fałszerstwa w historii świata sztuki? Przekonamy się poniżej. Zacznijmy jednak od wyjaśnienia na czym polega fałszerstwo:

Czym jest fałszerstwo dzieł sztuki? Kobieta starający się skopiować obraz słynnego artysty

Fałszowanie dzieł sztuki i zabytków ruchomych to kopiowanie z zamiarem wprowadzenia odbiorcy w błąd co do autorstwa. Sfałszowane dzieła wprowadza się do obrotu rynkowego nierzadko wraz z podrobionymi ekspertyzami o ich autentyczności. Fałszywe obiekty oferuje się zarówno na oficjalnym rynku sztuki jak i na czarnym rynku. Występują one zarówno na całym świecie, jak i w Polsce. Nie ma żadnych statystyk, przynajmniej łatwo dostępnych, mówiących o rozmiarze tego procederu. Niestety wykrywalność tej przestępczości pozostaje znikoma.

Historia fałszerstw w świecie sztuki

Fałszerz to zawód z tradycjami. Jego początki sięgają kilkudziesięciu wieków wstecz. Już w starożytności Egipcjanie podrabiali talizmany z wizerunkami skarabeuszy, Chińczycy kopiowali wyroby porcelanowe, a w Grecji działali zręczni rzemieślnicy produkujący falsyfikaty na masową skalę. W średniowieczu podrabiano obiekty kultu religijnego, obrazy sztalugowe czy relikwie. Fałszerze pracowali nierzadko na zlecenie duchownych oraz wyższych osobistości państwowych.

Były to czasy, w których do problemu fałszerstwa podchodzono dość swobodnie, a wszelkie kopie traktowano na prawach oryginału. O fałszerstwach zaczęło być głośno znacznie później – dopiero w połowie XIX wieku. Wraz z rozwojem nauki, poznaniem odpowiednich metod badawczych, zwiększonym zainteresowaniem historią sztuki narodziła się potrzeba posiadania oryginałów. Znawcom i kolekcjonerom kopie już przestały wystarczać.

Działalność fałszerska nie jest obca również polskiemu rynkowi sztuki. I to już od dawna, bowiem na początku XX wieku odbył się pierwszy proces sądowy, który dotyczył falsyfikatów dzieł Jacka Malczewskiego i Juliana Fałata.

Jak wykryć fałszerstwo?

Osoba, która nie ma odpowiedniego wykształcenia z zakresu historii sztuki nie będzie w stanie samodzielnie ocenić, czy dane dzieło sztuki jest oryginalne. Jeśli jednak chcemy samodzielnie zbadać autentyczność nabywanego przedmiotu dobrze jest zwrócić uwagę na kilka szczegółów, w zależności od kategorii dzieł. W przypadku obrazów trzeba dokładnie obejrzeć całą pracę, w tym zwrócić uwagę na to, czy blejtram nie jest nowy, sztucznie ubrudzony i postarzony, czy w powiększeniu nie widać zamiast farby punktów rastra, co oznacza, że mamy do czynienia z reprodukcją.

Podrabianie obrazów wymaga dużej wiedzy z zakresu historii sztuki oraz dokładnego poznania technik warsztatowych danego twórcy. Odpowiednia analiza może jednak ujawnić prawdę o fałszerstwie. Choć niektórzy sceptycy twierdzą, że nawet najbardziej szczegółowe badanie nie pozwala jednoznacznie ustalić czy dane dzieło jest oryginalne, czy jest tylko doskonałym falsyfikatem. Istnieją jednak dwie popularne metody: analiza stylistyczna oraz analiza chemiczno-fizyczna.

Analiza stylistyczna

Pierwszym krokiem jest zawsze dokładny ogląd dzieła przez eksperta z danej dziedziny, niezbędnym akcesorium w tym przypadku jest lupa o dużym powiększeniu, mogą się również przydać cyfrowy aparat fotograficzny, a nawet mikroskop. Czasem pomocne może być zrobienie zdjęcia obiektu i komputerowe powiększenie dla zbadania poszczególnych fragmentów dzieła. Zatem, w pierwszym etapie historyk sztuki sprawdza, czy wszystkie elementy kompozycji, operowanie światłem, typy postaci oraz warsztat malarski – sposób prowadzenia pędzla, kładzenia farb jest charakterystyczny dla danego artysty bądź epoki.

Analiza chemiczno-fizyczna

Kolejny etap polega na sprawdzeniu składu chemicznego malowidła: farb, werniksów oraz powierzchni, na której zostało ono wykonane. Ekspert dokonuje analizy użytych farb i porównuje je ze składem farb użytych w dziełach autentycznych.

Dodatkowe badania

Jeśli na tym etapie pojawią się wątpliwości, można wówczas obejrzeć dzieło w promieniach ultrafioletowych, podczerwonych i rentgenowskich. Pozwala to sprawdzić, czy dzieło nie powstało na innym oraz czy wszystkie jego elementy pochodzą z tego samego czasu i czy coś nie zostało domalowane.

Problem ze współczesnymi dziełami sztuki

Badania te stosowane są jednak do obiektów pochodzących z XX wieku i starszych. Natomiast w odniesieniu do dzieł współczesnych, powstałych w XXI wieku te możliwości badawcze są nieco ograniczone. Wynika to ze znajomości przez fałszerza technik i materiałów stosowanych przez artystę. Nie ma metod pewnych i niezawodnych.

Ekspertyza

Na czym polega ekspertyza wydana na temat danego dzieła sztuki? Otóż ekspert określa formy stylistyczne, wyraz pracy, tematykę, umieszcza dzieło w twórczości artysty. Po kompletnym oglądzie rzeczy, po fazie studiów literatury, ekspert pisze potwierdzenie autentyczności, ekspertyzę przedmiotu, uzupełnia całość o fotografie, które opatruje opisem, sygnuje. Fotografia badanego obiektu jest nierozłączną częścią opinii eksperta.

Trudno wystawić ekspertyzę negatywną

Najtrudniejsze są ekspertyzy negatywne. One wymagają bardzo rozbudowanej argumentacji, która pozwoli jednoznacznie wykluczyć autentyczność. Największe problemy stwarzają prace artystów mało znanych, do których nie ma literatury oraz prace wybitnych artystów o randze światowej, dla których nie ma analogii w polskich zbiorach.

Ekspertyzy również bywają podrabiane Kobieta zajmująca się kopiowaniem słynnych dzieł sztuki

Nie zmienia to faktu, iż nie dość, że na rynku cały czas krążą fałszywe dzieła sztuki, to podrabiane bywają również ekspertyzy. Dlatego każdy kupujący jakieś wartościowe dzieło znanego twórcy, powinien skorzystać z usług specjalisty nie tylko w celu sprawdzenia autentyczności dzieła, lecz też samej jego ekspertyzy.

Największe podmioty – domy aukcyjne – przed przyjęciem dzieła sztuki zlecają ekspertyzę swoim wewnętrznym ekspertom. Jeżeli obiekt jest podejrzany, po prostu się go nie przyjmuje do sprzedaży. Nikt nie odnotowuje takiego obiektu jako falsyfikatu. Nie zmienia to jednak faktu, że im także zdarzają się pomyłki, o czym dowiemy się poniżej.

Fałszerstwo warte 80 milionów dolarów

Niektórzy fałszerze mają wprost niewiarygodny dar do podrabiania dzieł sztuki. Trafiają się tacy geniusze, którzy autentycznie potrafią wniknąć w styl kultowych malarzy i stworzyć tak doskonałe prace, że nawet najwięksi specjaliści dadzą się nabrać.

Historia Ann Freedman jest tego doskonałym przykładem. Mowa tutaj o dyrektorce jednej z najbardziej prestiżowych galerii na świecie – Knoedler Gallery z Nowego Jorku. W 1995 roku poznała ona Glafir Rosales, która pokazała jej nigdy wcześniej niewidziane dzieło Marka Rothko z lat pięćdziesiątych. Nasza bohaterka usłyszała zmyśloną historię, o prywatnym kolekcjonerze z Meksyku i zagubionych dokumentach. Następnie Ann Freedman zleciła specjalistom analizę dzieła. David Anfram – światowej sławy ekspert w dziedzinie twórczości Marka Rothko – uznał obraz za oryginał i nazwał pięknym.

Kolejne fałszerstwa

Po jakimś czasie Rosales znów pojawiła się z magicznie odnalezionym obrazem – również bez dokumentacji – tym razem “autorstwa” Jacksona Pollocka. Historia się powtórzyła. Dyrektor galerii poprosiła ekspertów o analizy, a obraz został uznany za unikat. Z czasem te falsyfikaty trafiły do katalogów, w których znajdują się oficjalne spisy dzieł uznanych artystów, dzięki którym możliwa jest ich sprzedaż na prawdziwych aukcjach.

Fałszerstwo wychodzi na jaw

Przez prawie dwadzieścia lat Ann Freedman współpracowała z Glafir Rosales, która dostarczyła jej około 60 obrazów autorstwa wielu znanych malarzy. Fałszerstwa zaczęły wychodzić na jaw dopiero w grudniu 2011 roku – dzięki analizie jednego z rzekomych obrazów Jacksona Pollocka w laboratorium. Okazało się, że użyto farby z okresu, w którym artysta już nie żył. Cały świat sztuki obwinił łatwowierną dyrektorkę, która tak bardzo chciała uwierzyć w fenomen odnalezionych dzieł, że mimo ogromu czerwonych flag na horyzoncie, nie zauważyła niczego podejrzanego.

Jednak nie ona jedna uwierzyła w oryginalność falsyfikatów – przecież zyskała ona poparcie wielu ekspertów, którzy potem wyparli się swoich opinii. Ostatecznie skandal ten kosztował ponad 80 milionów dolarów (tyle kupcy wydali na fałszywe obrazy) i skończył się wieloma procesami sądowymi oraz zamknięciem Knoedler Gallery. Najgłośniejsze dzieło z tej kolekcji zatytułowane było “Untitled 1950” i sygnowane nazwiskiem Pollocka. Sprzedane zostało ono za 17 milionów dolarów w 2007 roku Pierre’owi Lagrange’owi – belgijskiemu przedstawicielowi funduszu hedgingowego i założycielowi grupy inwestycyjnej GLG Partners.

Ukazał także ciekawe zjawisko – w jednym momencie obrazy, które wszyscy uważali za arcydzieła warte kilkadziesiąt milionów, spadły do wartości niemal zerowej, przez to, że wykonał je ktoś inny.

Pei-Shen Qian – genialny fałszerz dzieł Ekspresjonizmu abstrakcyjnego

Kim był niesamowity kopista? Nazywał się Pei-Shen Qian – urodzony w Chinach artysta, który wyemigrował do Ameryki, gdzie uczył matematyki. Nie ma wątpliwości, że był geniuszem, a kiedy jego kariera po emigracji się nie rozwijała, kopiował znanych twórców dla przyjemności. Z fałszerstw nie otrzymał dużych profitów, przez długi czas nie wiedział nawet, co się z nimi działo. Ostatecznie uznano go za niewinnego.

Wolfgang Beltracchi – oszust doskonały

Wolfgang Beltracchi zrobił iście niesamowitą karierę jako fałszerz obrazów. Co ważne, ten niemiecki fałszerz nie malował podróbek istniejących dzieł, tylko tworzył nowe. W biznesie pomagała mu żona Helene – on zajmował się malowaniem, ona dbała o całą resztę, czyli wprowadzała je w obieg.

Skuteczna historyjka

Rezolutne małżeństwo wymyśliło, że Helene w spadku po dziadku Wernerze Jägerze otrzymała kolekcję obrazów słynnych artystów. Dzięki temu nie musieli odpowiadać na niewygodne pytania i tłumaczyć, skąd mają tak cenne dzieła. Ten system działał przez dobre 40 lat.

Nadzwyczajne umiejętności fałszerza

Początkowo Beltracchi tworzył falsyfikaty w stylu osiemnastowiecznych artystów, z czasem skupił się tylko na podrabianiu twórców z XX wieku, ponieważ łatwiej było zdobyć farby i płótna z tego okresu. W jaki sposób? Otóż, na pchlich targach znajdował obrazy z epoki, z której dzieła chciał malować. Używał starych płócien, odpowiedniej farby, dokładnie studiował wszystkie detale i aspekty techniczne. W katalogach i książkach znajdował opisy zaginionych prac znanych twórców i sprawiał, że magicznie się odnajdywały.

Fałszerz nie miał problemów z malowaniem jak Max Ernst, Pablo Picasso, Heinrich Campendonk czy Fernand Léger. Twierdził, że może podszyć się pod każdego malarza. Znał wszystkie aspekty historyczne, detale biograficzne i posiadał ogromną wiedzę z zakresu historii sztuki. Do tego malował bardzo szybko – jeden obraz czasami tworzył w dzień lub dwa. Szybko więc został milionerem.

Wykrycie fałszerstwa i skazanie oszusta

Fałszerstwa Beltracchiego wykryto przez przypadek, z powodu jego nieuwagi. Otóż, w jego sfałszowanym obrazie Maxa Ernsta wykryto biel tytanową, która za życia tego malarza nie była używana. Ostatecznie został on wtedy skazany za 14 podrobionych obrazów, na których zarobił 16 milionów euro. Była to jesień 2011 roku, karą było sześć lat pozbawienia wolności. Ostatecznie Beltracchi wyszedł z więzienia już w styczniu 2015 roku.

Co wiemy dziś? Osoby w galerii sztuki zastanawiają się czy podziwiają oryginały czy kopie

Co ciekawe, Beltracchi później przyznał, że wykonał kilka tysięcy kopii pięćdziesięciu różnych artystów, które są rozproszone po całym świecie – zarówno w prywatnych kolekcjach, jak i muzeach. Do dziś nie wiadomo, o które obrazy chodzi i prawdopodobnie nigdy nie poznamy prawdy, ponieważ świat sztuki nie poczynił dalszych kroków, aby dociec, gdzie znajduje się teraz większość sfałszowanych dzieł. Bardzo możliwe zatem, że zwiedzając największe muzea na świecie, od czasu do czasu zachwycamy się obrazami autorstwa tego legendarnego fałszerza.

Obecnie artysta maluje prace w swoim własnym stylu pod własnym nazwiskiem, a nawet organizuje wystawy swojej twórczości i zarabia na nich miliony. Twierdzi jednak, że – z wiadomych powodów – domy aukcyjne nie chcą z nim współpracować.

Jakub Bandura
Jakub Bandura
Redaktor portalu PortfelPolaka.pl. Wiedzę z zakresu rynków finansowych i inwestowania zgłębiał na studiach ekonomicznych. Trader rynku OTC i Forex preferujący handel krótkoterminowy. Entuzjasta statystyki oraz analizy technicznej instrumentów finansowych.

Najnowsze

Zobacz również