Polacy mierzą się w tym roku z gigantyczną falą podwyżek. Drożeje między innymi prąd. Indywidualni odbiorcy są jednak w większości chronieni przed drastycznymi zmianami w cennikach przez Urząd Regulacji Energetyki. Nie zmienia to faktu, że rachunki za prąd jednak systematycznie rosną.
W znacznie gorszej sytuacji są mimo wszystko przedsiębiorcy. Taryfy regulowane przez URE bowiem ich nie dotyczą. W efekcie biznesy muszą się więc liczyć z tym, że będą płacić takie rachunki, jakie wynikają z cen rynkowych. A podwyżki cen prądu na Towarowej Giełdzie Energii okazują się naprawdę szokujące.
Już teraz cena megawatogodziny w ramach popularnego kontraktu rocznego z dostawą na 2023 rok osiąga poziom 1730 złotych. Dla porównania, cena energii w 2021 roku w ramach analogicznego kontraktu wynosiła 368 PLN za MWh. A przedsiębiorcy zakładają już, że cena może nawet dojść do 2500 złotych za megawatogodzinę. W efekcie utrzymanie konkurencyjności firm staje się poważnym wyzwaniem i nad wieloma przedsiębiorstwami wisi już ryzyko upadłości.
Ile kosztuje prąd przemysłowy? 
Rynek energii elektrycznej dla przedsiębiorców, czyli tych z nas, którzy rozliczają się w grupach taryfowych o symbolu C, B oraz A, nie jest regulowany. Ceny ustalane są zatem zwykle w sposób indywidualny. W praktyce cena prądu przemysłowego na wolnym rynku energii różni się co najmniej o kilkadziesiąt procent od ofert przygotowywanych przez największe koncerny energetyczne w cennikach podstawowych dla gospodarstw domowych.
W gruncie rzeczy jest ona zależna od aktualnego kursu prądu na Towarowej Giełdzie Energii. W praktyce średnie ceny prądu przemysłowego w najpopularniejszej taryfie C11 zaczynają się dziś od 1.40 PLN za kilowatogodzinę netto, a na dodatek trzeba jeszcze do nich doliczyć opłatę handlową w wysokości od 28 do 35 złotych miesięcznie.
Kryzys energetyczny najmocniej uderza w przedsiębiorców
Eksperci nie mają złudzeń – rynek doszedł w tej chwili do górnej granicy akceptowalności cen energii. W efekcie wiele biznesów po prostu przestaje się opłacać. Już dzisiaj słyszymy o ograniczaniu produkcji – nawet wśród dużych spółek, notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.
Konsekwencje obecnej sytuacji gospodarczej są zauważalne już dziś – wskaźnik PMI dla przemysłu w Polsce w lipcu 2022 roku przyjął wartość 42,1 punktu wobec 44,4 punktu w czerwcu. Odczyt tego wskaźnika, który z założenia pokazuje z wyprzedzeniem koniunkturę był najniższy od 26 miesięcy – czyli od pierwszej fali pandemii COVID-19 – i znacznie gorszy od oczekiwań ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu o 43,6 punktu.
Branże energochłonne w poważnym kryzysie
Nie ma zatem żadnych wątpliwości, że obecnie w biznesie dominuje pesymizm. A niestety będzie jeszcze gorzej – jak już zostało wspomniane firmy za rok będą płacić za prąd znacznie więcej. Jednocześnie pojawia się presja na marże, która w wybranych branżach energo- czy surowcochłonnych oznacza już ujemne marże operacyjne.
W efekcie upadłość wielu z nich wydaje się na ten moment nieunikniona. Czy da się jakoś powstrzymać ten kryzys energetyczny w przemyśle?
Działania rządu są niezbędne
Eksperci nie mają wątpliwości, że firmom działającym w branżach energochłonnych pilnie powinna zostać udzielona pomoc zgodna z wytycznymi Komisji Europejskiej. Istnieje już bowiem mechanizm refundacji wysokich cen mediów, na który jest zielone światło, a w Polsce wciąż nie został on wdrożony. Bez rządowego wsparcia i rekompensat za rosnące ceny energii, przemysł po prostu sobie nie poradzi.