Kryzys energetyczny – zarówno w naszym kraju jak i całej Europie – przybiera na sile. Problemem zaczynają być już nie tylko coraz wyższe ceny prądu dla konsumentów, ale również same obawy o to, że paliw kopalnych do napędzania elektrowni po prostu może zabraknąć lub przez wysoki poziom zużycia podczas fali upałów wydarzy się blackout.
Z tego powodu coraz częściej możemy usłyszeć apele o oszczędzanie energii elektrycznej ze strony polityków. Dla przykładu, w ubiegłym tygodniu minister klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała, że “Posiadamy za mało nawyków oszczędzania energii, wody czy innych surowców i oszczędzanie powinno stać się naszym codziennym stylem życia”.
Z podobnymi wypowiedziami ze strony rządu mogą się również spotkać obywatele Francji. Co więcej, u nas w kraju coraz częściej same samorządy miast i gmin biorą sprawy w swoje ręce i starają się oszczędzać prąd.
Czy taka zmiana podejścia zostanie już z nami na zawsze? Jakie są konkretnie przyczyny i jakie działania mogą zostać w tym zakresie podejmowane? Przekonamy się poniżej:
Europa zmuszona do oszczędzania prądu 
Unia Europejska stoi obecnie przed prawdopodobnie największym kryzysem energetycznym w historii. W efekcie przedstawiciele władz europejskich krajów otwarcie mówią o zmianie swoich nawyków w celu oszczędzania prądu oraz rekomendują ocieplenie domów przed zimą, czy nawet zalecają zakup grubych skarpet, swetrów i obniżenie temperatur na sterownikach.
Jak gminy i miasta oszczędzają prąd?
Niektóre gminy oraz miasta idą nawet o krok dalej i już nie tylko proszą swoich mieszkańców o oszczędzanie energii, lecz same ograniczają jej zużycie. Dla przykładu Warszawa przeprowadza właśnie gigantyczną akcję wymiany wszystkich, będących w gestii miasta, opraw na latarniach z sodowych na technologię LED. Na słupach w całym mieście będą wisieć zaprojektowane specjalnie dla stolicy, oprawy SAVA.
Wszystkie oprawy oświetleniowe na latarniach przy drogach krajowych, wojewódzkich i powiatowych w stolicy mają zostać wymienione do początku 2023 roku. Koszt wymiany około 38 tysięcy opraw sodowych na nowe, w technologii LED, wyniesie ponad 32 miliony złotych brutto.
Koszalin idzie śladami Warszawy
Podobne rozwiązanie stosuje teraz także Koszalin. Miasto podpisało umowę z Energa-Oświetlenie na zmodernizowanie 3050 punktów świetlnych poprzez wymianę oświetlenia sodowego na oświetlenie LED. Dotychczas na potrzeby oświetlenia ulicznego zużywane jest około 2,3 miliona kilowatogodzin rocznie. Dzięki modernizacji zużycie energii elektrycznej zostanie zredukowane do 1,55 miliona kilowatogodzin rocznie.
Miasta wyłączają oświetlenie nocą
Niektóre miasta i gminy zostały nawet zmuszone do podjęcia bardziej radykalnych działań. Dla przykładu władze Lubawy oraz Torunia zdecydowały się wyłączać część oświetlenia nocą oraz nawet gasić niektóre lampy przed północą.
Przyczyny kryzysu energetycznego 
W pierwszej kolejności kryzys energetyczny wiąże się z deficytem paliw kopalnych – konkretnie węgla i gazu. Wynika on z dość oczywistego powodu – Europa do tej pory była głównym nabywcą rosyjskich węglowodorów – ropy, gazu i węgla – na świecie.
Deficyt węgla
Inwazja Rosji na Ukrainę oczywiście znacząco pogłębiła istniejący już kryzys, ponieważ skłoniła ona kraje Unii Europejskiej do jak największego ograniczenia importu rosyjskiej energii w jak najszybszym czasie lub całkowitej rezygnacji z niej – jak ma to miejsce choćby w przypadku Polski. Należy bowiem mieć świadomość, że nasz kraj importował wcześniej z Rosji 9 ton węgla rocznie.
Rząd niestety nie zapewnił odpowiedniej dywersyfikacji dostaw, a jako że krajowej produkcji tego surowca wyraźnie zwiększyć z tygodnia na tydzień po prostu się nie da – i dodatkowo w ostatnich latach ograniczano inwestycje w górnictwo oraz wydobycie – to obecnie, przez embargo na rosyjski węgiel, Polska mierzy się z poważnym problemem jego deficytu.
A jak doskonale wiadomo, produkcja energii elektrycznej w naszym kraju opiera się właśnie na węglu. W konsekwencji, aby w najbliższych miesiącach nie zabrakło węgla do produkcji prądu, rząd nakłania obywateli do zmiany swoich nawyków i oszczędzania energii elektrycznej.
Braki w dostawach gazu
Węgiel to jednak nie jedyny problem. Cała Unia Europejska boryka się także z brakami w dostawach gazu ziemnego. W końcu była ona uzależniona od pozyskiwania tego surowca z Rosji i teraz nadszedł czas na prawdziwą transformację. Niestety, terminale gazu LNG i elektrownie jądrowe to rozwiązania długoterminowe, natomiast przedsięwzięcia z zakresu energii odnawialnej – takiej jak energia słoneczna czy wiatrowa – stanowią rozwiązania średnioterminowe. Ich skalowanie wymaga po prostu dłuższego czasu.
W efekcie, jedyną alternatywą w ujęciu krótkoterminowym okazuje się… węgiel. W praktyce takie kraje jak Austria, Francja, Holandia, Włochy, Grecja, Rumunia, Czechy i przede wszystkim Niemcy na zasadzie planów awaryjnych już wracają do tego niechcianego w ostatnich latach źródła energii, lecz tutaj znowu wraca problem z jego dostępnością.
Poważne obawy o sezon grzewczy
Należy również mieć świadomość, że produkcja energii elektrycznej nie stanowi jedynego problemu związanego z tymi paliwami kopalnymi. W końcu mówimy tutaj o dwóch najpopularniejszych surowcach grzewczych. Skutki ich deficytu mogą zatem okazać się tragiczne.
Rządy zdają sobie z tego sprawę i namawiają obywateli do ocieplania domów, zakupu ciepłych skarpet, swetrów i przyzwyczajania się do niższych temperatur. Ambasador Grecji w Niemczech poszedł nawet o krok dalej i zaprosił wszystkich emerytów z północy na spędzenie okresu jesienno-zimowego na ciepłych śródziemnomorskich wyspach.
W Polsce natomiast rząd zniósł normy jakościowe i wyraził zgodę, by w obliczu zmniejszonej dostępności można było kupować i palić zanieczyszczonym węglem. Mało tego – w związku z problemami z węglem, wiele osób zaczęło się obecnie zaopatrywać w tańsze drewno opałowe – a zebrane lub ścięte dziś gałęzie będą jesienią zbyt wilgotne, żeby nimi palić – i wyemitują jeszcze więcej zanieczyszczeń. W konsekwencji eksperci alarmują, że czeka nas bardzo niebezpieczny dla naszego zdrowia sezon smogowy, o czym pisaliśmy tutaj.
Lęk przed blackoutem 
Istnieje jeszcze jedna bardzo istotna przyczyna praktykowanego obecnie przez państwo wzmożonego oszczędzania energii. Jest nią obawa przed blackoutem. Dziś podstawowym czynnikiem wywołującym obawy o wystąpienie tego zatrważającego zjawiska w Polsce są fale upałów, które obecnie dają się we znaki praktycznie wszystkim krajom Europy.
Dla polskiego systemu energetycznego stanowią one zagrożenie, ponieważ większość naszych elektrowni potrzebuje dużych ilości wody, by normalnie funkcjonować. Gdy wody w rzekach jest mało, bloki na węgiel muszą ograniczać pracę, czyli produkować mniej energii – podczas, gdy zapotrzebowanie na nią znajduje się na szczytowym poziomie.