T Rabi Sankar, zastępca prezesa Indyjskiego Banku Rezerw (RBI), uważa, że CBDC mogą zniszczyć kryptowaluty. Powiedział to w czasie e-debaty, którą zorganizował Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW).
T Rabi Sankar mówi o CBDC i kryptowalutach
Zastępca prezesa Indyjskiego Banku Rezerw jest zdania, że „waluta jako taka potrzebuje emitenta lub wartości wewnętrznej”.
– Wiele kryptowalut (…) nadal jest akceptowanych w wartości nominalnej – nie tylko przez łatwowiernych inwestorów, ale także ekspertów, decydentów czy naukowców – stwierdził.
Jak dodał, CBDC, czyli cyfrowe waluty banku centralnego, mogą docelowo zniszczyć prywatne kryptowaluty.
– Wierzymy, że cyfrowe waluty banku centralnego (CBDC) mogą faktycznie być w stanie zabić prywatne kryptowaluty – powiedział.
Indyjski system finansowy
Wszedł też na temat sukcesu Unified Payments Interface (UPI), indyjskiego wewnętrznego systemu płatności typu „peer-to-peer”. Ten przez ostatnie pięć lat odnotował w skali roku średni wzrost liczby transakcji o 160%.
– Jednym z powodów, dla których [system ten] jest tak skuteczny, jest to, że jest prosty – dodał, porównując UPI z technologią blockchain. – Blockchain, który powstał (…) przed uruchomieniem UPI, nawet dzisiaj jest określany jako potencjalnie rewolucyjna technologia – stwierdził.
Przyznał jednak też, że dziś nadal duża populacja w Indiach nie ma w ogóle dostępu do bankowości opartej na UPI. Powód? Niedostępność smartfonów. Rząd chce temu przeciwdziałać. W ramach ostatnich prac bada temat platform płatniczych offline.
CBDC w Indiach
Przypomnijmy, że rząd Indii i bank centralny tego kraju pracują też nad cyfrową rupią, czyli indyjskim CBDC. Projekt ma trafić na rynek może już w przyszłym roku. Nie wiadomo tylko, jak zostanie przyjęty. Przykładowo, w tym roku w Chinach wyemitowano e-juana. Problem tkwi w tym, że cyfrowa waluta Pekinu nie spotkała się z nazbyt ciepłym przyjęciem konsumentów, którzy nie chcą z niej tłumnie korzystać. Problemem są ponoć kwestie dot. prywatności – CBDC pozwalają bowiem w lepszy sposób kontrolować nasze przepływy pieniężne. Oznacza to, że władze mogą np. lepiej poznać nasze nawyki konsumencie. To poważny cios w naszą prywatność.