Były muzyk Pink Floyd Roger Waters często wypowiada się na tematy społeczne i polityczne. Tym razem napisał list do pierwszej damy Ukrainy.
Waters szokuje
Waters lubi chyba wywoływać kontrowersje. Niedawno skrytykował Joe Bidena za jego politykę międzynarodową. Zarzucił mu „rozpalanie ognia na Ukrainie”. Na tym nie poprzestał. Teraz opublikował w mediach społecznościowych list otwarty do Ołeny Zełenskiej, pierwszej damy Ukrainy.
Napisał w między innymi:
Ludzie tacy jak ja, którym naprawdę zależy na pokoju na Ukrainie, którzy nie chcą oglądać walki „do ostatniego ukraińskiego życia”, uważają, że należy poszukać innej drogi. Dostrzec ją można w uprzednio deklarowanych zamiarach pani męża.
(…)
Obietnice wyborcze zakładały zakończenie wojny domowej na wschodzie i doprowadzenie do pokoju w Donbasie oraz częściowej autonomii dla Doniecka i Ługańska […] Ukraina jest krajem skrajnie nacjonalistycznym.
(…)
Czy nie lepiej byłoby zażądać realizacji obietnic wyborczych pani męża i położyć kres tej śmiertelnej wojnie?
Ołena Zełenska szybko odpowiedziała na post Watersa:
To Rosja zaatakowała Ukrainę. Niszczy miasta i zabija cywilów. Ukraińcy bronią swojej ziemi i przyszłości swoich dzieci”. Zaznaczyła też, że jeśli jej kraj się dzisiaj podda, jutro przestanie istnieć. Jeśli jednak Rosja się podda – wojna się skończy.
Rogerze Watersie, lepiej poproś o pokój prezydenta Rosji, a nie Ukrainę.
Kto ma tym sporze rację?
Kto ma rację? Czy Waters, czy Zełenska? Przede wszystkim warto pamiętać, że pierwsza na wojnie ginie zawsze prawda. Dziś zarówno w mediach zachodnich, jak i rosyjskich dominują zupełnie inne narracje dot. wojny.
Moskwa nadal twierdzi, że musiała zareagować na zbliżanie się Ukrainy do Zachodu, bowiem to uderzałoby w jej interesy – zarówno geopolityczne, jak i gospodarcze. Odpowiedziała wojną.
Z kolei Ukraina patrzy na to zupełnie inaczej i jest zdania, że jako niezależne państwo mogła prowadzić taką, a nie inną politykę.
Warto dodać, że nawet opinia publiczna na Zachodzie czy w USA bywa podzielona w tej kwestii. Przykładowo, Francja bywa nadal profrancuska, podobnie jak Niemcy.